Znam wiele osób, dla których Chorwacja jest ulubionym miejscem w Europie, a może i na świecie; którzy jeżdżą tam nieprzerwanie od lat i nie wyobrażają sobie innego kraju na urlop. Przyznam szczerze, że kiedy trafiłam do Chorwacji po raz pierwszy, a było to ponad 10 lat temu, nie oczarowała mnie zupełnie. Owszem – sporo wspaniałych zabytków, klimatyczne miasta i miasteczka, dobre jedzenie, no i oczywiście piękna pogoda. Ale czegoś mi zabrakło. Może na podstawie opowieści znajomych oczekiwałam więcej niż zobaczyłam, a może tłumy turystów przeszkodziły mi w odkryciu magii Chorwacji? Myślałam, że nigdy tam już nie wrócę.

Ale – nigdy nie mów nigdy! Kiedy otrzymałam propozycję spędzenia kilku dni w Zadarze, liczyłam na to, że w kwietniu, zaraz po świętach, kiedy nie będzie tam wielu turystów uda mi się odkryć piękno Chorwacji. Czy się udało?

Tanie linie lotnicze oferują loty do Zadaru z kilku miast w Polsce, co sprawia, że język polski na ulicach miasta można usłyszeć równie często jak chorwacki, a może nawet częściej. Nie lubię wybierać się w świat bez przygotowania, ale tym razem nie miałam zbyt wiele czasu, więc leciałam niemal w ciemno. Na szybko przejrzałam jedynie kilka wpisów na podróżniczych blogach, żeby choć trochę wiedzieć czego mogę się spodziewać na miejscu.

Po trwającym ok. 1,5 godziny locie lądujemy na niewielkim lotnisku, skąd za 4,65 euro można dojechać autobusem na główny dworzec autobusowy lub w okolice starego miasta. Na szczęście przed wyjazdem zdążyłam zmienić rezerwację z hotelu na obrzeżach miasta na apartament w samym centrum z widokiem na rzymskie forum. Najbardziej interesującą część Zadaru miałam dzięki temu na wyciągnięcie ręki i nie musiałam korzystać z komunikacji publicznej, bo ta niestety nie sprzyja turystom. Ale o tym nieco później, na razie przedstawię Wam atrakcje miasta.

Zadar położony w centrum Dalmacji jest popularnym miejscem wypoczynku. Tych, którzy chcą zobaczyć coś więcej niż tylko morze, starówka w Zadarze przyciąga słynnymi zabytkami z dawnych czasów. Znajdują się tu ruiny wielu rzymskich budowli, których stan jest na tyle dobry, że o Zadarze mówi się jako o „małym chorwackim Rzymie”. W obrębie miejskich murów sąsiadują ze sobą starożytne budowle, średniowieczne kościoły i urocze kamienice, które odnowione odnowione zostały w ostatnich latach ubiegłego wieku.

Wystarczy kilka godzin, żeby poznać wszystkie zabytki tego miasta. Z okna mojego mieszkania podziwiać mogłam trzy kościoły: romańską Katedrę św. Anastazji, której zdobiona fasada jest jednym z najpiękniejszych dzieł architektury romańskiej w całej Dalmacji, widok z wieży wynagradza trud wspinania się po schodach. Tuż obok znajduje się Kościół św. Donata. Jakby sklejona z katedrą przedromańska świątynia o nietypowym, cylindrycznym kształt wzniesiona jeszcze w IX wieku, jest najstarszym obiektem sakralnym Chorwacji. Ostatni to znajdujący się tuż przy Muzeum Archeologicznym Kościół Najświętszej Marii Panny i żeński klasztor benedyktynek, zajrzeć do niego można jedynie w trakcie nabożeństw.

Oczywiście nie tylko kościoły są warte zobaczenia. Centrum życia stanowił i nadal stanowi Plac Narodowy – antyczny, niewielki plac otoczony renesansowymi budynkami, w tym budynkiem dawnego ratusza oraz Wieżą Miejską z piękną dzwonnicą. Tuż przed wejściem na Stare Miasto po przejściu przez Bramę Lądową, nieopodal Placu Pięciu Studni możemy odpocząć w parku Królowej Jeleny Madijevki zbudowanym na szczycie fortyfikacji miejskich. Znajduje się na większej wysokości niż stare miasto, dlatego oferuje wspaniałe widoki zwłaszcza na morze.

Miałam okazję poznać miasto o każdej porze dnia, w słońcu i w deszczu. Zdecydowanie Zadar zyskuje późnym wieczorem, jest wtedy niezwykle klimatyczny i cichy. Wręcz idealny na spokojny spacer wąskimi, kamiennymi uliczkami, który najlepiej zakończyć nad brzegiem morza, gdzie podziwiać można zachód słońca i wsłuchać się w dźwięki kolejnej turystycznej atrakcji. Organy morskie – bo o nich mowa – to jedna z najnowszych atrakcji turystycznych Zadaru. Instalacja wkomponowana w schody nadmorskiej promenady składa się z 35 rur o różnych długościach i szerokościach. W każdej z rur osadzone są gwizdki, w zależności od wysokości fali dostępne jest 7 akordów w pięciu tonacjach. Dźwięk wydobywa się poprzez otwory znajdujące się na powierzchni promenady.

Tuż obok możemy znaleźć kolejną nowoczesną atrakcję to instalacja “Pozdrowienia dla Słońca”. Szklane płyty ułożone w kształcie koła, a raczej zainstalowane pod nimi baterie kumulujące energię słoneczną, wieczorem i w nocy przedstawiają spacerowiczom magiczną grę światła.

Być w Chorwacji i nie wyruszyć na jedną z wysp to podobno wielki błąd. To też argument żeby zatrzymać się w Zadarze i stąd wyruszyć w morze. Choć, jak już wiele razy wspominałam, duże akweny wodne to zupełnie nie moja bajka, chciałam wybrać się na jeden rejs. Niestety, pogoda pokrzyżowała mi plany, z powodu silnego wiatru nic nie wypływało w trasę.

Kiedy już odkryłam wszystko, co było w mieście do odkrycia, postanowiłam ruszyć dalej. Pierwszy pomysł, podpowiedziany przez spotkanych w barze rodaków, to Split. I tu pierwsze rozczarowanie. Te dwa miasta dzieli niecałe 200 km, ale łączy tylko jedno połączenie autokarowe dziennie. W zależności od firmy podróż trwa 3-4 godz. w jedną stronę, mając do dyspozycji jeden dzień w Splicie spędzamy maksymalnie 4 godziny, a w podróży ok. 8. Od razu wyjaśniam – wynajęcie samochodu przez 1 osobę to spore finansowe szaleństwo, dlatego próbowałam poruszać się komunikacją zbiorową. Skreśliłam więc Split ze swojej listy, kolejny był Szybenik. Tam już co prawda byłam, ale pamiętam że trwały tam wtedy remonty, więc byłaby okazja żeby zobaczyć, co się zmieniło. I odległość mniejsza, więc naiwnie liczyłam, że i połączeń więcej. A tu niespodzianka. Do Szybeniku dojedziemy wyłącznie tym samym autobusem, który zawiezie nas do Splitu.

Do trzech razy sztuka. Szybki rzut oka na mapę i jest… Nin. Mniej niż 20 km, to na upartego można przejść, ale z informacji turystycznej dostałam rozkład jazdy autobusów, który prezentował się całkiem interesująco. Po przyjściu na dworzec w gablocie znalazłam zupełnie inny rozkład z 2014 oraz kolejny z 2022, który nie obejmował interesujących mnie połączeń. Na szczęście okazało się, że rozkład który posiadam jest aktualny i autobus jeździ w interesujących mnie godzinach.

Zobaczę więc oprócz Zadaru, również Nin, tym chętniej że – jak głoszą reklamy – znajdę tam, to czego nie ma w Zadarze. Piaszczysta plaża i błękitna laguna. Nin to podobno prawdziwa perełka wśród chorwackich miasteczek. Miasteczko to słynie również z licznych neolitycznych odkryć oraz najmniejszej katedry świata. Kościół pw. św. Krzyża – ma tylko 40 m w obwodzie!

Nieco wcześniej przed wjazdem do miasta znajduje się pochodzący z przełomu XI i XII w. Kościół św. Mikołaja. Jest on jedynym zachowanym przykładem wczesnoromańskiej architektury o takim kształcie w Dalmacji. Po koronacji, która odbywała się w katedrze w Nin nowy władca przyjeżdżał tu, by przedstawić się swojemu ludowi.

Wg rozkładu jazdy autobus swoją trasę kończy na przystanku “Nin center”, ale w kwietniu 2023 r. zakończył w polu, a raczej na placu budowy. Trwa wielki remont dróg prowadzących do miasteczka, więc tymczasowy przystanek znajduje się w pewnej odległości od miejskich atrakcji. Przystanek powrotny również jest usytuowany przy głównej drodze i co ciekawe w żaden sposób nie jest oznaczony. Na szczęście 3/4 pasażerów tego autobusu to Polacy, z którymi przez najbliższe kilka godzin będziemy się wciąż spotykać i mijać w tym niewątpliwie urokliwym, ale malutkim, miasteczku. Stare miasto leży na niewielkiej wyspie połączonej ze stałym lądem dwoma mostami, za którymi znajdują się: Brama Dolna z XV-XVII w. oraz Brama Górna z XVI-XVIII w. W obrębie murów starego miasta znajdziemy jeszcze kościół św. Anzelma oraz Muzeum Archeologiczne. Reklamy zachęcają do odwiedzenia terenów Solany Nin czyli tutejszych salin, gdzie wytwarzana jest sól. Podobno sezon rozpoczyna się późną wiosną, więc to co teraz można tam zobaczyć przypominało raczej opuszczony teren niż saliny jakie znam z Malty czy Sycylii.

Miasteczko otaczają podobno piaszczyste laguny, ale ze względu na remonty dróg nie udało mi się do nich dotrzeć.

Czy to, co w trakcie tego pobytu zobaczyłam wystarczy, żebym zmieniła zdanie o Chorwacji i chciała tu wrócić? Dla mnie to zdecydowanie za mało.

zdjęcia zrobiłam w kwietniu 2023 r.


Jeżeli lubisz krótkie wycieczki polecam m.in.:
Jeden dzień w Atenach
Colmar – miasteczko jak z bajki
Czy warto wybrać się do stolicy Łotwy?

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

17 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Paulina
29 kwietnia 2023 14:18

My jeszcze nigdy nie dotarłyśmy do Chorwacji, ale to miasteczko mogłybyśmy zobaczyć na żywo.

Paulina
Reply to  Ola
1 maja 2023 22:32

Mam taką nadzieję, że nam się uda.

Sisters92
30 kwietnia 2023 00:13

Gdy nadarzy się okazja, może będziemy chciały tam dotrzeć.

Anne 18
30 kwietnia 2023 10:47

Chorwacja – no tak wszyscy tam jeżdżą, a mnie w ogóle nie ciągnie. Chciałabym za to wybrać się do Hiszpanii lub Włoch.

Bookendorfina
30 kwietnia 2023 12:04

Często zdarza mi się, że odwiedzając chwalone przez innych miejsce niekoniecznie sama się w nim zakochuję od pierwszego wejrzenia, czasem potrzebuję spojrzeć na nie z innej perspektywy.

czerwonafilizanka
czerwonafilizanka
30 kwietnia 2023 20:32

cudnie że udało sie spędzić czas w fajnych miejscach przy ładnej pogodzie i braku tłumów

Mangomania
Mangomania
1 maja 2023 10:06

Marzy nam się Chorwacja, mamy ja na uwadze kiedy będziemy planować czas wolny.

Gosia
Gosia
1 maja 2023 18:38

My właśnie planujemy wyjazd w tamte strony w tym roku 🙂

FOTO podróże BPE
5 maja 2023 07:59

W Chorwacji byłam 2 razy, ale Zadar nigdy nie byłam po drodze – na pewno kiedyś warto i tu zawitać