Trzy dni, trzy państwa, trzy miasta. Plan bardzo prosty, a zarazem szalony. Jednak możliwy do zrealizowania i to nie tylko na zasadzie odfajkowania kolejnych lotnisk. W rzeczywistości były trzy miasta we Francji, jedno w Szwajcarii i kilka chwil w Niemczech. Skąd taki pomysł? Po prostu musiałam wykorzystać voucher za odwołane przez pandemię loty w jednej z tanich linii. Przeglądając siatkę lotów wpadło mi w oko Lotnisko Bazylea-Miluza-Fryburg (EuroAirport) czyli szwajcarskie lotnisko położone we Francji. Po przylocie wychodzi się z lotniska zgodnie ze wskazaniami na lewo do Francji, a na prawo do Szwajcarii. Mój plan zakładał, że zacznę od lewej strony. I tak trafiłam do Alzacji.
Alzacja – region na styku granic i kultur, położony pomiędzy Renem a Wogezami, znany z białego wina i foie gras. Ziemie te przez lata przechodziły z rąk do rąk, zażarte boje toczyli o nie przez wieki Niemcy z Francuzami. Te dwie kultury przenikają się tu na każdym kroku. Niemieckie wpływy widać w nazewnictwie, w architekturze, a nawet w kulinariach. Alzacja to najmniej francuski region Francji, którego mieszkańcy mają mocno zakorzenione poczucie własnej odrębności, uważają się przede wszystkim za Alzatczyków, następnie Europejczyków, a dopiero potem za Francuzów.
Szczerze mówiąc to cała moja wiedza na temat regionu, który miałam odwiedzić. Byłam naprawdę zdumiona, jak niewiele informacji znalazłam kiedy, jak przed każdym wyjazdem przeszukiwałam internet, żeby dowiedzieć się więcej i zaplanować trasę. Na szczęście trafiłam na zdjęcia ukwieconego, pełnego zieleni, miasteczka z brukowanymi uliczkami, kolorowymi budynkami przeglądającymi się malowniczo w zadbanych kanałach. Postanowiłam więc sprawdzić czy te zdjęcia to efekt photoshopa, czy naprawdę jest tam tak ładnie.
Colmar – bo o nim mowa – uchodzi za jedno z najbardziej urokliwych miasteczek Alzacji. Podobno było inspiracją dla twórców disneyowskiej produkcji “Piękna i Bestia”. Starówka, która nie uległa zniszczeniu w trakcie II wojny światowej, stanowi wachlarz różnych stylów architektonicznych – od niemieckiego gotyku po francuski neobarok. Wspaniale zachowana zabytkowa zabudowa mieni się wszystkimi kolorami.
W mieście znajdziemy kilka muzeów. Najsłynniejsze to Muzeum Unterlinden ze słynnym XVI-wiecznym Ołtarzem Isenheim autorstwa niemieckiego malarza renesansowego Matthiasa Grünewalda. Jest tu również Muzeum Frederica Augusta Bartholdi – twórcy Statuy Wolności, której replikę można znaleźć kilka kilometrów za miastem w drodze do Strasburga.
Tym razem muzea przegrały z długim spacerem przez najważniejsze miejsca tego urokliwego zakątka Francji. Centrum starego miasta przedzielone jest kanałem, a leżąca nad nim najbardziej malownicza dzielnica nosi nazwę „Petit Venice”. To miejsce, w którym można podziwiać domy z muru pruskiego pomalowane na pastelowe odcienie różu, żółci i błękitu. Pierwotnie zamieszkane były przez społeczność winiarzy
Śmiało można powiedzieć, że w Colmar nie ma brzydkiego budynku. bardzo trudno było powstrzymać się przed zrobieniem kolejnego zdjęcia. Marché couvert (hala targowa), La maison des Têtes (Dom Głów), XVI-wieczny Maison Pfister, le Koïfhus (Ancienne Douane) – najstarszy budynek użyteczności publicznej, domek Au Vieux Pignon z sezonowymi ozdobami na okiennicach czy wreszcie Brasserie Des Tanneurs to miejsca, w których zatrzymują się wszyscy turyści. Warto również odwiedzić gotycki kościół św. Marcina (nazywany Katedrą w Colmar, choć formalnie nią nie jest) z kolorowym dachem krytym dachówką i XIII-wiecznymi witrażami.
Na spacer po Colmar wystarczą 2 – 3 godziny. Ale warto jednak spędzić tu więcej czasu, zatrzymać się w jednej z licznych restauracji, na lampkę alzackiego Gewürztraminer (ulubionego wina królowej Elżbiety II) podawanego w tradycyjnych lampkach na zielonej nóżce. Przenikające się francuskie i niemieckie wpływy odcisnęły swoje piętno na potrawach, których możemy zasmakować w tym regionie. W Colmar znajdziemy aż 10 restauracji oznaczonych gwiazdką Michelin, ale menu każdej nawet najmniejszej knajpki oferuje typowe dla regionu dania. A są to przede wszystkim – tarte flambée, czyli alzacka pizza z krążkami cebulki, boczkiem i śmietaną, choucroûte garnie, à l’alsacienne czyli francuski bigos, rösti – ziemniaczana zapiekanka to dania, których warto spróbować.
Zdjęcia wykonałam w maju 2022 r.
Ładne klimatyczne miejsce, aż chce się pakować walizkę i ruszać, by je dokładnie poznać. Pomysł na wakacyjny wypad. 🙂
W okolicy jest wiele równie pięknych miasteczek. Warto też wybrać się do Strasburga, o którym wkrótce więcej napiszę.
My byliśmy w Colmar 1 czerwca 2022 Natomiast w Alzacji, szczególnie w Strasburgu, już dawniej kilkakrotnie. Pięknie tam.
Mój wpis o Strasburgu wciąż czeka na publikację 🙂 Alzacja jest urokliwa
Rzeczywiście niezwykle urokliwe miejsce! Zapisuję sobie na przyszłość, może kiedyś się tam wybierzemy.
Wkrótce jeszcze nieco informacji tym, co jeszcze warto w okolicy zobaczyć.
Ależ piękne miejsce! Myślę, że warto byłoby zobaczyć je na własne oczy 🙂
Gorąco polecam 🙂
Bardzo piękna architektura. Każde zdjęcie zachwyca.
Sporo tam architektonicznych perełek.
Jak tam pięknie!!! Coraz bardziej zaczyna mi się marzyć podróż po Europie. Na razie zwiedzamy Polskę.
Polska też jest piękna, ale dla odmiany warto też ruszyć nieco dalej. Polecam!
Gdy nadarzy się okazja będę miała to miejsce na uwadze.
Na pewno się nie rozczarujesz 🙂
Dziękuję za wirtualną wycieczkę po tym ciekawym klimatycznym miejscu. Chętnie odwiedziłabym osobiście to miasteczko.
Warto się wybrać. Niestety loty tanimi liniami wyłącznie z Okęcia – dla mnie to był najdłuższy odcinek podróży.
Miejsce warte uwagi, zawsze coś nowego dla tych którzy go nie odwiedzili do tej pory.
Myślę, że to takie miejsce na jedną wizytę, ale warto zobaczyć.