I po raz kolejny okazało się, że decyzje podejmowane w ostatniej chwili mogą być bardzo, bardzo dobre. Otóż zima nie jest moim ulubionym czasem, no gdyby jeszcze była piękna – śnieżna, trochę mroźna i na pewno słoneczna, to byłabym w stanie dać się jej przekonać. Jednak tegoroczna styczniowa szara i ponura aura nie nastrajała mnie pozytywnie, a zmęczenie coraz bardziej dawało o sobie znać, więc trzeba było ruszyć w poszukiwania ciepła, słońca i błękitu nieba.  O wyborze miejsca zadecydowały dwie przesłanki, po pierwsze – nigdy tam nie byłam, a po drugie – wylot był z Wrocławia i to w bardzo sensownych godzinach 🙂 

Malta, a raczej Republika Malty – to jedno z najmniejszych państw w Europie i najdalej wysunięte na południe. Położona jest w środkowej części Morza Śródziemnego, niecałe 100 km na południe od Sycylii i prawie 300 km od Tunezji. Malta w ciągu swojej wielotysięcznej historii niemal bez przerwy była pod czyimś panowaniem i dopiero w 1964 r. uzyskała niepodległość. A do tego – klify, morze, nieistniejące już niestety Azure Window, rycerze maltańscy i Valletta – stolica – w całości wpisana na listę UNESCO – to wszystko, co wiedziałam o Malcie rezerwując hotel i miejsce w samolocie. Na szczęście miałam jeszcze kilka dni, żeby ogarnąć internet i stworzyć listę tego, co chcę i muszę zobaczyć. Z każdą kolejną odwiedzoną stroną lista pęczniała niczym balonik, a ja zastanawiałam się czy wystarczy mi czasu. Na miejscu okazało się, że nie wzięłam pod uwagę wymiarów wyspy 🙂 Teraz wiem o tym zakątku świata dużo więcej.

Przypadkowo wybrany nocleg w hotelu Alexandra w St. Julian’s – był strzałem w dziesiątkę. Może nie oferował luksusowych wnętrz, ani poruszających podniebienie dań, ale w pobliżu znajdowały się przystanki skąd wszędzie można było dojechać, był też spory samoobsługowy sklep, a kilkanaście kroków dalej marina i promenada prowadząca niemal do Valletty, a nam wieczorami dająca możliwość spacerów do Sliemy. Czegoż więc chcieć więcej planując intensywne zwiedzanie wyspy.

Po Malcie najlepiej podróżuje się komunikacją miejską, a w zasadzie międzymiastową. Nie musimy przejmować się poszukiwaniem parkingu, nie stresujemy ruchem w przeciwnym kierunku. Autobusy maltańskiego przewoźnika dowiozą do wszystkich atrakcji wyspy. Zgodnie z wiedzą zdobytą przed wyjazdem zaraz po przylocie zaopatrzyłam się w kartę explore za 21 euro, która dawała mi nielimitowane przejazdy wszystkimi autobusami tallinja przez 7 dni od pierwszego skanowania. Korzystając z autobusów trzeba pamiętać o kilku istotnych kwestiach – po pierwsze trzeba znaleźć przystanek w odpowiednim kierunku pamiętając o ruchu lewostronnym, po drugie – na rozkładach jazdy podawane są nazwy przystanków, a nie miast, po trzecie – wszystkie przystanki są “na żądanie” więc chcąc wsiąść trzeba zamachać do kierowcy, a planując wysiadanie odpowiednio wcześniej nacisnąć guzik stop w autobusie. Kierowca jeśli nie ma sygnału żeby się zatrzymać, po prostu mija przystanek i jedzie dalej, w związku zdarza się przyjechać na kolejne punkty wcześniej niż wynika to z rozkładu. Przez cały tydzień jeden raz tylko zdarzyło mi się, że autobus nie pojawił się i również raz nie zatrzymał się z powodu braku wolnych miejsc wewnątrz.

W przeliczeniu na metr kwadratowy Wyspy Maltańskie zawierają najwięcej na świecie obiektów historycznych, a samej stolicy jest ich ponad 300. Śmiało można powiedzieć, że każdy miłośnik zwiedzania znajdzie tu coś interesującego. Kultura, architektura, natura i historia zachwycają na każdym kroku. Trudno pominąć wątek religijny, bo to przecież u wybrzeży Malty silny sztorm doprowadził do rozbicia się okrętu, którym do Rzymu podróżował św. Paweł Apostoł. Maltańczycy czczą w Nim swojego Patrona, nadając jego imię domom, ulicom, placom, kościołom. 10 lutego obchodzone jest święto państwowe ku czci patrona Malty – Święto Rozbicia Okrętu św. Pawła na Malcie (Nawfraġju ta’ San Pawl). W związku z tym nie powinien dziwić fakt, że na Malcie jest 365 świątyń, niemal wszędzie są kościoły – większe, mniejsze; kapliczki czy figury świętych stojące w niszach w murach domów, a prawie przy każdym wejściu do domu ceramiczne figurki.

Plan naszego zwiedzania, który powstał jeszcze przed wylotem, był na bieżąco każdego dnia rano aktualizowany i ostatecznie wyglądał tak: 

  • dzień I – Mdina i Rabat 
  • dzień II – Valetta 
  • dzień III – pierwotnie też miała być stolica, ale udało nam się wszystko zobaczyć poprzedniego dnia, więc była Mosta, zatoka św. Pawła i wypoczynek w Buggibba 
  • dzień IV – a jednak znów Valletta, ale tylko dlatego, że doczytaliśmy o odbywającej się tego dnia dziecięcej feście ku czci św. Pawła, a potem Trójmiasto – szczególnie Birgu 
  • dzień V – niedziela więc wiadomo – Marsaxlokk, a potem jeszcze Attard 
  • dzień VI – Gozo (niestety w większości przez okno autobusu, bo padało i wiało)
  • dzień VII – ostatnie godziny więc to, co najbliżej – Valletta, Sliema i St.Julian’s

Z jednej strony mogę powiedzieć –  widziałam wszystko, o czym piszą w przewodnikach, a z drugiej – mam poczucie, że zostało wiele interesujących miejsc, do których nie dotarłam. Dzięki temu jest powód, aby wybrać się tam kolejny raz, bo Malta to super kierunek na krótkie wakacje. Niestety tego już nie da opisać ani pokazać na zdjęciach, to trzeba samemu odkryć.

Zdjęcia wykonałam w lutym 2019 r. 


Chcesz zobaczyć więcej Malty, zajrzyj też tutaj:

Mdina i Rabat – dwa w jednym

Mosta – miasto jednego zabytku

Valletta – najmniejsza stolica Europy

Maltańskie perełki

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

18 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Anonimowy
Anonimowy
21 lutego 2019 14:41

365 kościołów.Niesamowite, na tak małej wyspie.
Kusi mnie Malta, nie byłam.Tam w styczniu wiosna i cieplutko.
Zachęciłaś do odwiedzenia.
Pozdrawiam-)
Irena-Hooltaye w podróży

Ania i Tomek
21 lutego 2019 15:06

Piękne zdjęcia! My Maltę odwiedziliśmy w drugiej połowie maja 2013 roku. Wiało okrutnie i panował wirus grypy żołądkowej… takie dodatkowe atrakcje. A spaliśmy po drugiej stronie ulicy obok kasyna.

Marcin
21 lutego 2019 17:21

Z Maltą mam związane same dobre wspomnienia 😉 To jedno z niewielu miejsc dokąd jeszcze chciałbym wrócić. Hehe też mieszkaliśmy w St. Julian's, tuż przy plaży, praktycznie w samym sercu Paceville i to z wtedy 4 letnim dzieckiem 😉 Fajny plan zwiedzania. Szkoda tylko, że nie dotarłaś na Comino, no ale w lutym to i tak raczej byś się nie kąpała 😉

polegytravels
21 lutego 2019 23:57

Z tymi autobusami to dokładnie jak w Hiszpanii, tam też zatrzymują się tylko na żądanie 🙂 Nie miałam pojęcia, że Malta ma tyle zabytków! Jeszcze tam nie byłam, ale bardzo bym chciała 🙂

Kiniacz
22 lutego 2019 10:47

Byłam na Malcie i bardzo miło wspominam ten wypad! Zwłaszcza, że to był marzec, u nas wiadomo – tzw. plucha a tam pogoda piękna i powyżej 20 stopni codziennie! Nic tylko wrócić! Pozdrawiam 🙂

Anna Piotrowicz
24 lutego 2019 15:43

Bardzo chciałabym odwiedzić Maltę! : )

MamAsia
24 lutego 2019 16:29

Zachęca do wyboru tego kierunku na wakacje!

Unknown
24 lutego 2019 17:24

Każdy kto odwiedził Maltę i rozmowa schodzi na destynacje turustyczne bardzo mi ją poleca 🙂 jednak niewielkie wyspy mają coś w sobie, są urokliwe i jedyne w swoim rodzaju 🙂 podobne miałam wrażenie będąc na Santorini.

AgaMylifestyle
25 lutego 2019 10:16

Nie byłam (jeszcze!) na Malcie. Z chęcią bym się tam teleportowała 🙂 Sądząc po fotografiach musi tam być pięknie! Szkoda, że takie małe zdjęcia.

Marta | Projekt Spokój
3 września 2019 15:19

Bardzo fajna relacja z pobytu na Malcie. Nie miałam jeszcze okazji jej odwiedzić, ale chętnie się tam wybiorę. Piękne zdjęcia dodatkowo do tego zachęcają 🙂