Czas pandemii sprawił, że częściej podróżujemy po Polsce szukając przy tym miejsc nieznanych, mało popularnych, takich gdzie nie spotkamy tłumów. W facebookowych relacjach moich znajomych często pojawiała się w tym okresie nazwa – Kraina Otwartych Okiennic. Przyznam szczerze, że nie byłam w stanie przypisać jej do żadnego znanego mi regionu. Zdjęcia zainteresowały mnie na tyle, by osobiście odkryć to miejsce. Szybki research i tak oto dopisałam kolejny punkt swojej wakacyjnej trasy po Podlasiu.
Bo owa Kraina Otwartych Okiennic – jak możemy wyczytać w internecie – to projekt z roku 2001 r. autorstwa Północnopodlaskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków. W założeniu miał na celu zachowanie krajobrazu kulturowego miejscowości położonych w sąsiedztwie Puszczy Białowieskiej. W rezultacie stał się doskonałą kampanią reklamową regionu, a do udziału w projekcie dali się przekonać mieszkańcy trzech urokliwych wiosek: Trześcianka, Puchły i Soce. Nie oznacza to wcale, że te okiennice podziwiać można wyłącznie tam; w wielu okolicznych wsiach i miasteczek również możemy je znaleźć, ale te wymienione wyżej są obecnie najbardziej znane. Co wcale nie znaczy, że masowo odwiedzane przez turystów. Tylko w Soce spotkaliśmy kilka osób. W pozostałych widzieliśmy jedynie mieszkańców zajętych swoimi obowiązkami lub pochłoniętych rozmową z sąsiadami, na obowiązkowo znajdującej się niemal przed każdym domem, ławeczce.
Układ we wszystkich wioskach jest tradycyjny – niskie parterowe drewniane domy, które stoją po obu stronach jednej ulicy. Kolorowe okiennice, zdobione naroża domów, okapów dachowych czy ornamentów ponad oknami. Zadbane obejścia z równo przystrzyżonymi trawnikami, kwitnące malwy, onętki, lewkonie, nasturcje. Do tego gościnni mieszkańcy zachęcający by skosztować wiśni wprost z drzewa, zabrać na dalszą drogę ulęgałki czy dorodne papierówki. I ta wszechobecna totalna cisza przerywana jedynie klekotem bocianów. Czyż to nie idealne miejsce, aby się zatrzymać i po prostu odpocząć od szumu miasta i naszej hałaśliwej codzienności?
Mimo zmęczenia nieustanną gonitwą nie widzę siebie wypoczywającej długo w takim miejscu. Tym bardziej, że po pierwszym zauroczeniu stylowymi domami każdy kolejny będący powtórzeniem zdobień i stylizacji już tak nie zachwycał. Na szczęście dla mnie – osoby, która najlepiej wypoczywa poznając nieznane – poza ładnymi domami wioski te posiadają wielkie skarby.
Podlasie to kulturowy tygiel, kraina wielu narodowości i religii. To tutaj żyją obok siebie katolicy, wyznawcy prawosławia i judaizmu, a także muzułmanie. Świątynie wszystkich tych wyznań to ważny element krajobrazu Podlasia. Szczególnie mocno przykuwają uwagę kolorowe drewniane cerkwie w wielu po wioskach i niewielkich miejscowościach. Niebieskie, zielone, brązowe czy żółte zachęcają, by się zatrzymać i poczuć magię tych miejsc. Osoby zainteresowane mogą skorzystać z wielu proponowanych przez organizacje turystyczne tras (samochodowych, rowerowych, pieszych) pod wspólną nazwą – Szlak Świątyń Prawosławnych.
Żeby odwiedzić wszystkie potrzeba wielu dni, zwłaszcza, że często w powszedni dzień są często zamknięte. Nam udało się trafić na otwarte w Trześciance oraz w Narwi i oczywiście w Białymstoku. Nie wiem czy wiecie, ale kolory cerkwi są nie bez znaczenia! Zielone oddano w opiekę Duchowi Świętemu, nad brązowymi czuwają męczennicy, a niebieskie powierzono Matce Boskiej albo Archaniołowi Michałowi. Żółte lub złote elewacje to znak, że świątynia powierzona jest Chrystusowi bądź apostołom.
Trwając w klimacie prawosławia i tej totalnej ciszy postanowiliśmy odwiedzić jeszcze jedno miejsce. Skit w Odrynkach czyli prawosławna pustelnia Świętych Antoniego i Teodozjusza Pieczerskich. Miejsce stworzone przez nieżyjącego już archimandrytę Gabriela, zamieszkałe jest obecnie przez trzech mnichów. W tym miejscu, a dokładniej w uroczysku zwanym przez miejscowych Kudok mieściła się wcześniej inna pustelnia. W 1518 r. książę Michał Wiśniowiecki, przeprawiając się tratwą przez rzekę Narew, zabłądził na bagnach. Gdy prosił Boga o pomoc zobaczył świetlistą ikonę św. Antoniego Pieczerskiego, która wskazała mu drogę. Widząc w tym znak Boży, książę ufundował w pobliżu kaplicę. Później powstał tu monastyr, w którym mnisi prowadzili pustelniczy tryb życia, aż do 1916 roku. Do skitu można się dostać dwiema drogami. Jedna z nich to kładka nad okresowo zalewanymi łąkami, drugą można dojechać pod same zabudowania pustelni.
zdjęcia wykonałam w sierpniu 2022 r.
Na Podlasiu warto zobaczyć:
Przecudne zdjecia, zresztą jak zwykle!!! Jakże interesujące ciekawostki zawarte w opisach?!, ale, to też jak zwykle na Pani blogu, Pani Olu!
Bardzo dziękuję za miłe słowa. Pozdrawiam!
Bardzo ładne zdjęcia zachęciłaś mnie by odwiedzić Podlasie
Szczerze polecam! Warto tam spędzić choć kilka dni.
Ja nigdy nie odwiedziłam tego zakątka w Polsce, dosłownie nigdy mi nie po drodze tam, dlatego muszę to zmienić – bo widzę, że warto.
Oj warto i to bardzo warto 🙂
Uwielbiam odkrywać takie miejsca!
To tak jak ja 🙂
Piękne zdjęcia. W Polsce jest wiele urokliwych miejsc wartych zobaczenia.
o tak, jest wiele pięknych miejsc tylko trzeba chcieć je odnaleźć
Z racji ukończonych studiów – filologia rosyjska uwielbiam oglądać cerkwie.
Mam to miejsce na liście tych, które chcę zobaczyć na własne oczy. W czasie naszej pierwszej podróży na Podlasie to się nie udało, ale kiedyś nadrobimy.
Na pewno warto zobaczyć to na żywo