Uzbekistan – gdzie to jest? Ale po co? Tam jest coś ciekawego? – właśnie tak reagowała większość znajomych gdy mówiłam, że jadę do Uzbekistanu.
Prawdę powiedziawszy – podobnie jak oni – niewiele wiedziałam o tym kraju. Oczywiście słyszałam wcześniej o kilku miastach, widziałam trochę zdjęć, potrafiłam wskazać położenie na mapie. Ale to było wszystko. Od pewnego czasu ciągnie mnie w miejsca mniej znane; takie, gdzie nie dotarła jeszcze masowa turystyka. Więc propozycja wyprawy do Uzbekistanu pojawiła się w idealnym momencie. Była to niepowtarzalna okazja do bliższego poznania kraju, który idealnie mógłby stanowić tło dla „Baśni z 1001 Nocy”. A do tego nie jechałam tam w ciemno, na miejscu miałam osobę, która nad wszystkim czuwała, ogarniała i podpowiadała. Dzięki temu, wszystko było o wiele łatwiejsze, bo choć kraj otwiera się na turystykę, to jeszcze czeka ich sporo pracy.
Muszę przyznać, że Uzbekistan okazał się jednym z najbardziej zapierających dech w piersiach miejsc, które dotąd odwiedziłam. Oczywiście nie jest tak, że wszystko tam widziałam – bo to w tak krótkim czasie niewykonalne i nie jest też tak, że wszystko jest wspaniałe. Przecież wszędzie na świecie są miejsca zapomniane, zaniedbane, takie gdzie toczy się codzienne – nie zawsze łatwe – życie. Ale do Uzbekistanu leci się przede wszystkim po to, by zobaczyć pełne przepychu stare miasta – Samarkandę, Bucharę i Chiwę. Miasta, którym niewyobrażalne bogactwo zapewnił Jedwabny Szlak. To bogactwo zaś sprawiło, że powstawały tam prawdziwe architektoniczne cuda.
Dawno, dawno temu, gdy byłam wtedy jeszcze w szkole podstawowej, w moje ręce wpadła widokówka przedstawiające magiczne miejsce. Turkusowe kopuły na tle błękitnego nieba, finezyjne wzory, nieprawdopodobnie kolorowe mozaikowe portale. Nie wierzyłam, że coś tak wspaniałego jest gdzieś naprawdę. A jednak! W tym roku zobaczyłam je na własne oczy – nie dość, że istnieje, to w rzeczywistości jest jeszcze piękniejsze. Na tym zdjęciu był samarkandzki Registan. Nie umiem opisać, co czułam gdy z zadartą głową podziwiałam niesamowite budowle – ich bogato zdobione portale, koronkowe sklepienia, lśniące w słońcu złocenia, niezliczone dekoracje, a każde kolejne wydawało się wspanialsze od poprzedniego. To było piękno w czystej postaci.
Samarkanda to jedno z najstarszych, wciąż istniejących miast na świecie, jego początki datowane są na około 1500 lat p.n.e. Często uważana za serce Jedwabnego Szlaku, starożytnej drogi handlowej łączącej Chiny z regionem Morza Śródziemnego. Najsłynniejsze miasto Uzbekistanu, a nawet całej Azji Środkowej. Nie bez powodu sam Aleksander Wielki miał powiedzieć: „Wszystko, com słyszał o Samarkandzie okazało się prawdą, z wyjątkiem tego, że jest piękniejsza niż sobie wyobrażałem”. Takiego samego zdania byli zapewne członkowie Komitetu Światowego Dziedzictwa wpisując miasto na listę UNESCO.
Będąc w Samarkandzie można wybrać się do nieopodal leżącego miejsca narodzin Amira Timura (znanego w Polsce jako Tamerlan), do Szahrisabz. Niestety nam przeszkodziły trwające w Samarkandzie przygotowania do szczytu Szanghajskiej Organizacji Współpracy. Na ulicach miasta więcej było służb mundurowych niż turystów czy mieszkańców. Ruch samochodowy był mocno ograniczony, część dróg zablokowana. W przekazach służb sporo chaosu – gdzie wolno iść, a dokąd nie. Ale chyba szczęście nam sprzyjało i mimo utrudnień, udało się poznać najwspanialsze zabytki.
Co koniecznie trzeba zobaczyć w Samarkandzie?
Przede wszystkim wspominany już Plac Registan. Wpływy tego starożytnego placu rozciągają się daleko poza Uzbekistan, zainspirował on twórców np. Isfahanu w Iranie czy hinduskiej Agry. Pierwotnie było tu targowisko – stąd jego nazwa, oznaczająca w tłumaczeniu „piaszczysty plac”. Rozległy teren (ok. 110 na 60 m) z trzech stron zwieńczony jest spektakularnymi budynkami – medresami Uług Bega, Szir Dar (Posiadająca Siłę Lwa) oraz Tillja Kari (Pokryta Złotem), która łączy funkcje szkoły i meczetu piątkowego.
Wysoki na 44 metry i zwieńczony – oczywiście – turkusową kopułą meczet Bibi Chanum wzniesiony na cześć ukochanej żony Timura. Miał być największym budynkiem wschodu, meczetem, który swą wielkością miał przewyższać wszystkie meczety świata. Przy budowie, która trwała 5 lat pracowały setki architektów, malarzy i budowniczych. Niestety, meczet na skutek trzęsienia ziemi pod koniec XIX wieku uległ niemal całkowitemu zniszczeniu. Prace renowacyjne rozpoczęły się w 1969 roku i trwają do dziś.
Mauzoleum Gur-i Mir. Niegdyś w skład kompleksu wchodziła również medresa i chanaka. Obecnie pozostały dwa minarety i piękna kopuła, które górują nad miejscem ostatniego spoczynku jednego z największych władców Azji Środkowej. Obok Timura spoczywają tu również jego dwaj synowie i dwaj wnukowie, a także jego osobisty duchowy przewodnik. Podobnie jak w innych miejscach zachwyca niezwykle misternie zdobione wnętrze, podłogę pokrywają alabastrowe i onyksowe płyty.
Nekropolia Shah-i-Zinda to niemal tonący w błękicie kopuł i mozaik kompleks, zwany aleją mauzoleów. Jego nazwa – Żyjący król – to nawiązanie do legendy, zgodnie z którą pochowany jest tu Kusam ibn Abbas, kuzyn Mahometa. Przybył on do Samarkandy w VII wieku, by głosić islam, po 13 latach działalności zginął z rąk wyznawców zaratusztrianizmu. Cały historyczny kompleks obejmuje ok. 20 budowli, sukcesywnie rekonstruowanych i odnawianych. W dalszej części znajduje się współczesny główny cmentarz Samarkandy z mauzoleum Isloma Karimova – pierwszego prezydenta niepodległego Uzbekistanu. I tu znów przeszkodził nam szczyt szanghajski – współczesny cmentarz był zamknięty dla odwiedzających.
Uług Beg, wnuk Tamerlana, był bardziej uczonym niż władcą ogromnego imperium. Dzięki niemu Samarkanda stała się naukowym centrum Azji Środkowej. Władca z dynastii Timurydów szczególnie upodobał sobie astronomię. Na sporządzonych przez niego tablicach astronomicznych i mapach nieba opierał się m.in. Jan Heweliusz. Podczas prac archeologicznych w 1908 roku odkopano podziemną część obserwatorium Uług Bega z kamiennym, kilkudziesięciometrowym sekstansem. Nawet współcześnie zaskakuje swoim ogromem i precyzją pomiarów.
Koniecznie w ciągu dnia trzeba zajrzeć na Bazar Siab. Ja uwielbiam takie miejsca. Wzrok przykuwają kolorowe przyprawy usypane w misterne kopczyki, suszone owoce, lepioszki czy też arbuzy, winogrona i przepyszne pomidory. I oczywiście doskonały w upalny dzień świeżo wyciskany sok z granatu.
Wiele jeszcze mogę pisać o zabytkach Samarkandy i będą to słowa pełne zachwytu, ale żadne z nich nie odda tej feerii barw, które można zobaczyć w tych zabytkowych medresach i meczetach. Mam nadzieję, że zdjęcia pomogą Wam odkryć piękno tego miejsca.
zdjęcia wykonałam we wrześniu 2022 r.
Dla zainteresowanych:
Obecnie nie ma bezpośrednich połączeń z Polski do Taszkentu. Najkorzystniej można dostać się tam z przesiadką w Stambule (Turkish Airlines) lub w Rydze (AirBaltic + Uzbekistan Airways). W zależności od lotniska wylotu koszt podróży w obie strony zaczyna się od ok. 3500 zł.
Z Taszkentu do Samarkandy najwygodniej dostać się koleją Afrosyiob. Pociąg pokonuje trasę z prędkością do 250 km/h, podróż trwa 2 godz., a ceny biletów zaczynają się od 100 000 sum.
Wstęp do wszystkich atrakcji miasta jest płatny – Registan 50 tys. UZS, Obserwatorium 5 tys., Szah-i Zinda 12 tys,, Bibi Chanum 22 tys. Również 22 tys. zapłacimy w mauzoleum Gur-i Mir. Tu dostaniemy bilet wielokrotnego wejścia ważny przez 3 dni, w przypadku pozostałych miejsc wejście jest jednorazowe. Ceny dla turystów są zdecydowanie wyższe niż dla obywateli Uzbekistanu, nie ma też zniżek dla studentów. W zabytkach Samarkandy – mimo, że cennik zawiera taką pozycję – nie trzeba dodatkowo płacić za fotografowanie.
Chcesz zobaczyć więcej atrakcji Uzbekistanu? Zapraszam do pozostałych wpisów:
Kierunek dla mnie totalnie nieznany, więc z zainteresowaniem przeczytałam Twój post. Wychodzi na to, że miałabym co u Uzbekistanie oglądać! Świat jest piekny
Wiele tam interesujących miejsc. Wkrótce kolejne wpisy. Zapraszam!
Miejsce jak widzę warte zobaczenia z licznymi atrakcjami, ja na razie nie planuję co prawda tam jechać, ale mam go na uwadze.
Polecam. Może warto zmienić plany i wybrać się tam póki jeszcze nie ma tłumów.
Ciekawe miejsce. Fajnie, że o nim piszesz.
Dzięki. Dość drogi kierunek, ale bardzo interesujący, jak ktoś lubi takie miejsca warto trochę oszczędzić i się tam wybrać.
Skoro jest jednym z najstarszych, na pewno warto zwrócić na nie uwagę.
Warto. Nie tylko ze względu na Samarkandę. Uzbekistan jest przepiękny.
Od bardzo dawna marzy mi sie Samarkanda : ) Dziekuje za piekne zdjecia!
Dziękuję za miłe słowa 🙂 Już wkrótce relacje z Buchary i Chiwy. Zapraszam!
A czy miałaś okazję poznać jakichś lokalsów? Jacy ludzie tam żyją? Jakim językiem mówią? czy chętnie rozmawiają z obcymi? Zawsze o to pytam, gdyż właściwie po to podróżuję – zabytki oczywiście bywają ładne, ale dla mnie liczy się czlowiek i jego historia 🙂
Tak, miałam wiele okazji do rozmów z mieszkańcami. Kończę kolejne wpisy dot. Uzbekistanu, w jednym z nich mam nadzieję, że znajdziesz odpowiedzi na swoje pytania 🙂
Chyba też bym tak zareagowała, gdyby ktoś kogo znam powiedział mi, że się tam wybiera, ale po przeczytaniu posta widzę, że faktycznie coś jest w tym miejscu.
Sama sobie też tak mówiłam 🙂 Jednak ten obraz zachowany w pamięci od dzieciństwa był na tyle intrygujący, że postanowiłam zaryzykować. I opłaciło się.
Bardzo ciekawe miejsce i kraj i te kolory… Takie to wszystkie inne niż u nas… Pozazdrościć pozytywnie tej wycieczki 🙂
Inny świat, inni ludzie – ciekawe miejsce 🙂
Przyznam szczerze, że nie miałam o tym pojęcia, ale zawsze warto się czegoś ciekawego dowiedzieć 🙂
I właśnie to uwielbiam w podróżach. Wciąż się uczę i odkrywam nieznane 🙂
Jakie cudowne, klimatyczne zdjęcia. Uchwyciłaś przepięknie ten klimat i aż chce się tam jechać.
Dziękuję bardzo za miłe słowa 🙂