Gorący sierpień 1991 r. Mój pierwszy wyjazd na tzw. „Zachód”. Dziś już nie pamiętam kto wymyślił trasę, kto namówił jednego z wykładowców żeby został przewodnikiem, kto zebrał to wszystko w całość – pamiętam jedynie, że było w tym nieco młodzieńczej fantazji, a nawet „szaleństwa”; w całej tej logistyce, w tych załatwianiach i działaniach (np. zabrakło miejsc na campingu i spaliśmy w kufrach bagażowych autokaru), ale – koniec końców – udało się !!! Wyjechaliśmy na Zachód, do zupełnie innego, niż znane dotąd ze swej „szarości” demoludy, świata.
Wszyscy wiemy, jak to jest wówczas, kiedy w jakimś miejscu pojawiamy się po raz pierwszy. Natłok rozmaitych informacji, obrazów, nazw itd. Absolutnie nie ma możliwości, żeby to wszystko zapamiętać, w głowie poukładać, a potem jeszcze umieć opowiedzieć i odtworzyć. W tamtych czasach nie było tak łatwo jak dziś – wszak była to jeszcze epoka „przed-internetowa”! Nie można było więc sobie wcześniej tego i owego „wygooglować”, obejrzeć, podpatrzeć, komentarze poczytać – jechaliśmy niemal w nieznane. Stąd dziś, po wielu latach, nie pamiętam już tych wszystkich odwiedzonych miejsc, niewiele też mam zdjęć (niektórzy może pamiętają jeszcze jak „ograniczały” 36-klatkowe filmy; o wcale nie małych kosztach wywołania kolorowych odbitek już nawet nie wspomnę). Te kadry, które po powrocie okazały się trafione i wartościowe, najczęściej prezentowały klasyczne ujęcie – «ja, na tle czegoś …». I to one stawały się potem nie tylko pamiątką, ale i swoistym dokumentem, który dało się podpisać zawsze tak samo: «Tu byłam!». Ale jednego z tamtych sierpniowych dni nie zapomnę –otóż tego, jak oczarował mnie Asyż, i że już wtedy Wieczne Miasto dosłownie skradło moje serce.
Dziś może to się Wam wydać nieprawdopodobne, ale wtedy naprawdę autokar przejeżdżał przez całą Via della Conciliazione, docierał do samego Watykanu, a na czas naszego zwiedzania po prostu parkował na Placu św. Piotra – jak na każdym innym parkingu. Wszystko wokół było tam „święte”, monumentalne i tak bajecznie kolorowe – znane dotąd wyłącznie z telewizyjnych migawek ze świata. To właśnie w tym miejscu, stojąc oszołomiona wielkością placu i samej bazyliki – niczym mantrę powtarzałam sobie jedno zdanie: «Zrobię wszystko, żeby móc tu jeszcze wracać». Marzenia naprawdę czasem się spełniają. Przez te wszystkie lata w Rzymie byłam już wiele razy. Przy każdym kolejnym pobycie, nie wyobrażam sobie by nie nawiedzić również Watykanu. Ilekroć bowiem tam zaglądam – zawsze odkrywam tam coś nowego.
Włosi mówią, że aby poznać Rzym „non basta una vita” – jednego życia nie wystarczy. Wieczne Miasto to jedno wielkie „muzeum pod gołym niebem”. To swoista galeria pełna cudów starożytnej architektury, renesansowego bogactwa, wspaniałej włoskiej mody i designu, a także niezwykle nowoczesnych przestrzeni i … restauracji. Dlatego nikogo nie dziwi, iż o Rzymie powstało tysiące, jeśli nie dziesiątki tysięcy rozmaitych książek, albumów, przewodników, filmów i audycji. Wydawać by się więc mogło, iż powiedziano o tym mieście chyba już wszystko. Tymczasem Rzym, dla wielu, pozostaje nadal wciąż nieodkrytą „starożytną tajemnicą” kryjącą w sobie więcej pytań, niż odpowiedzi. Może dlatego nigdy nie przestanie tak fascynować.
Nie chcę więc powtarzać wszystkich dostępnych informacji o zabytkach i atrakcjach. Chcę pokazać tylko mój Rzym i to, co lubię w nim najbardziej.
Rzym to kręte, brukowane, klimatyczne uliczki; to cudowne kamienice – odrapane, zniszczone, ale pełne niewytłumaczalnego uroku; to kolorowe, drewniane okiennice, którymi mieszkańcy chronią się przed bezlitosnym słońcem południa, a wieczorami odsłaniają ujawniając sekrety swoich mieszkań; to wielkie bramy, które prowadzą na ukryte dziedzińce.
Rzym – to historia – i ta starożytna, i ta całkiem współczesna; zabytki, galerie i muzea – tak liczne, że aż trudne do wyliczenia i odwiedzenia.
Rzym – to okazałe, pełne przepychu i dosłownie ociekające złotem świątynie, ale i malutkie, często zamknięte, zakurzone i rzadko odwiedzane kościółki, Rzym to też katakumby, pamiętające początki chrześcijaństwa.
Rzym – to Koloseum pamiętające czasy Tyberiusza Kaliguli i Nerona oraz męczeństwo pierwszych chrześcijan, to też Forum Romanum.
Rzym – to fontanny, rzeźby, place pełne straganów i kramów – nie tylko z chińskimi pamiątkami, ale z pięknym rękodziełem, a także z bajecznie wyglądającymi – często niespotykanymi u nas – warzywami i owocami.
Rzym – to malutkie knajpki w najmniej spodziewanych miejscach, to przepyszne lody, kawy i desery, to pizza, pasta, bruschetta i wiele innych dań, które tak smakują tylko tutaj pod słonecznym niebem Italii.
Rzym – to, niestety, też i rozmaitej maści naciągacze… W mediach często pojawiają się bowiem opowieści rozgoryczonych turystów, którzy wielokrotnie przepłacili za swój posiłek, pamiątki, czy inne usługi. To również kieszonkowcy, na których trzeba naprawdę uważać – zwłaszcza w metrze, w tłumie i w najpopularniejszych miejscach. Mnie osobiście – na szczęście – jeszcze żadna tak przykra sytuacja nie spotkała.
Jak widać Rzym – „mój Rzym” – ma wiele rozmaitych twarzy. I pewnie nie jest miasto idealne. Obok swej wyjątkowości jest pełen jest wad, zniszczeń oraz miejsc, których lepiej jest zwyczajnie unikać; ale też – a może przede wszystkim – to miasto magiczne, wyjątkowe –Wieczne. Słowem, jedna z najwspanialszych, europejskich destynacji, do której prowadzą wszystkie drogi!
zdjęcia wykonałam w latach 2009 – 2019
Nigdy nie byłam w Rzymie i wiem, że mam czego żałować. Może jeszcze kiedys będę miała okazję, by się tam pojawić 🙂
Życzę, aby się udało dotrzeć do Rzymu 🙂
Aż teraz sama mam chęć pojechać do Rzymu 🙂
Jak jest chęć, to nie można tego zmarnować 🙂 Rzym jest piękny o każdej porze roku.
Rzym jest pięknym miastem. Warto jest go choć raz w życiu odwiedzić i zobaczyć na własne oczy 🙂
Zgadzam się. Trzeba tam być choć raz, wszak wszystkie drogi do niego prowadzą 🙂
Uwielbiam Rzym jak i całe Włochy 🙂 Oglądając Twoje zdjęcia, wpomnienia wracają. Dziękuję <3
Zapraszam więc do innych wpisów o Włoszech, jest ich już całkiem sporo 🙂
Byłam we Włoszech, ale jakoś nie złożyło się na Rzym, niestety. Za to Wenecja wzdłuż i wszerz:) Następnym razem muszę zwiedzić Rzym <3
To koniecznie musisz nadrobić. Rzym trzeba zobaczyć.
Oczywiście Rzym odwiedzimy z rodzinką za jakiś czas 🙂 Bardzo zachęcający artykuł, podobają mi się Twoje wspomnienia. Pozdrawiam
Dziękuję bardzo za odwiedziny i miłe słowa. Pozdrawiam
Też byłam w Rzymie w czasach klisz do aparatu i bez internetu 😉 Mam nadzieję jeszcze tam wrócić, bo niewiele już pamiętam..
Życzę aby Ci się udało tam wrócić 🙂 pozdrawiam
Rzym jest dla mnie jednym z najpiękniejszych miast w Europie.
Byłam tam kilka lat temu.Mieszkałam u kuzynki tuż przy Coloseum.
Przez siedem dni pieszo udało mi się zwiedzic większośc atrakcji.To miasto ma niesamowity klimat i bardzo chciałabym tam wrócic.Do Watykanu nie wpuścili mnie ze względu na szwajcarski nożyk, a znajomy z którym byłam nie pozwolił go wyrzucic.
Najbardziej przeszkadzał mi w Rzymie ruch, trąbienie,jazgot.Nie bez kozery istnieje powiedzenie: "Ruch jak w Rzymie".
Mimo wszystko cudownie wspominam to miasto i jego klimat.
Fajnie było poczytac o Twoim Rzymie-)
Pozdrawiam-)
Irena
Dzięki za odwiedziny 🙂
Mnie nie chcieli wpuścić do Watykanu podczas tego pierwszego pobytu z powodu spodni, które nie zakrywały w całości kolan. Na szczęście autokar stał na placu i nie było kilometrowych kolejek do kontroli, więc szybko udało się naprawić błąd odzieżowy i weszłam bez problemu.
ha, mój pierwszy "egzotyczny" wyjazd był ponad dekadę później niż Twój, ale nadal przed wejściem do UE, o tanich lotach można było pomarzyć, blogów podróżniczych nikt nie czytał bo i internet śmigał tylko przy jednoczesnym wyłączeniu telefonu.
Więc jadąc trzema różnymi pociągami, mijając kilka granic i na każdej przechodząc szczegółową kontrolę, po 1,5 dnia dotarłam do Neapolu. Neapol był naszą bazą wypadową przez 2 tygodnie i jeździliśmy po całych Włoszech, do Rzymu też zawędrowaliśmy.
I chociaż we Włoszech od tego czasu byłam kilka (kilkanaście?) razy to jakoś ten Rzym mi umykał. A teraz wracam z Pisklakiem u boku i pokazuje jej stopniowo miejsca, w których kiedyś mama już była. I to super uczucie znaleźć się w jakimś mieście/regionie znowu po kilkunastu latach, tylko odkrywać je razem z potomstwem. Rzym planuję na wiosnę przyszłego roku zdobyć 🙂
Trzymam kciuki, żeby Wam się udało wspólnie zdobyć Rzym 🙂 Fajnie jest spojrzeć na znane miejsca oczami swojego dziecka i porównać to z własnymi przeżyciami. Mój syn po mnie odziedziczył miłość do wszelkich podróży, co prawda już mnie przebił w ilości odwiedzonych państw i coraz częściej jeździ sam, ale przynajmniej raz w roku ruszamy gdzieś razem.
Czekalam, czekalam i sie doczekalam tego Twojego spojrzenia na Rzym! �� Moje ukochane miasto, moj drugi dom, moje ukochane wszystko. Daleko Rzymowi do idealu, ale te nie istnieja i ja ile razy za nim tesknie, to wracajac tam mam wrazenie, ze to miasto jest jeszcze piekniejsze niz poprzednio. Tez tak masz? Tyle mialam szczęścia, ze moglam tam mieszkac przez kilka miesiecy i moc cieszyc sie, ale tez poznac rzymskie absurdy z perspektywy mieszkanca. I wiesz? Nigdy nie przestane tu wracac. I nigdy nie przestane cieszyć się tym miejscem. Pieknie przedstawilas Rzym w swoim zwierciadelku, tydzien po powrocie juz zdazylam sie stesknic za Wiecznym Miastem! Sciskam Cie mocno!
Faktycznie trochę to trwało 🙂 Zazdroszczę Ci bardzo tej możliwości bycia mieszkańcem Rzymu, marzę o tym, by spędzić tam trochę więcej czasu. Może kiedyś się uda. A nawet jeśli nie, to mogę za Tobą powtórzyć – że nigdy nie przestanę do niego wracać.
Cieszę się, że Ci się mój Rzym spodobał 🙂
Pieknie mowisz o Wiecznym Miescie. Marze o mojej podrozy do Rzymu, co ja mowie, cale Wlochy sa na mojej mapie marzen ulozonej w glowie … ech, poczekam, az dzieciaki podrosna i pojedziemy razem.
Rzym, podobnie jak Paryz sa takimi miastami, krorze koniecznie trzeba zobaczyc chociaz raz w zyciu.
Na pewno te miasta trzeba zobaczyć, choć mnie Paryż mocno rozczarował i nie planuję kolejnych odwiedzin. A Rzym i Włochy ciągną i często jest tak, że myślę o innym kierunku, a kończę we Włoszech 🙂
Jak to jest, że wszystkie drogi tam prowadzą, a mnie jeszcze tam nie było? Marzy mi się ten Rzym bardzo, ale jeszcze nie przyszedł ten czas…
Życzę więc, aby i Ciebie drogi doprowadziły do Rzymu 🙂
… jeszcze nigdy nie byłam w Rzymie, choć Włochy to mój ulubiony kraj …
To koniecznie musisz nadrobić. Tam warto o każdej porze roku, ale szczególnie polecam późną wiosnę lub wczesną jesień, wtedy dzień długi, temperatury przyjazne i może tłumy troszkę mniejsze 🙂