Muszę przyznać, że tegoroczna wyprawa była dziełem przypadku – pewnego dnia wpadła mi w oko korzystna cenowo oferta lotów i raczej traktując ją jako ciekawostkę podesłałam link synowi. Na reakcję nie musiałam długo czekać – lecimy! Singapur to położone zaledwie kilka stopni na północ od równika jedno z najbardziej fascynujących miast-państw na świecie nigdy nie było na mojej liście marzeń dlatego też niewiele o nim wiedziałam. Na szczęście od dnia spontanicznego kupna biletów do wylotu mieliśmy ponad dwa miesiące żeby ogarnąć plan wyprawy, która oprócz pobytu w tym „bogatym mieście bogatych ludzi” objęła również część Malezji, o której opowiem w kolejnych wpisach.
Na razie zabieram Was do Singapuru – jednego z najmniejszych państw świata nieco większego od Warszawy, zamieszkiwanego przez blisko 6 mln mieszkańców położonego na południowym krańcu Półwyspu Malajskiego. W XIII wieku Singapur był wielkim ośrodkiem handlowym, który nazywano go ”wschodnimi wrotami na zachód i zachodnimi na wschód”. W 1365 roku miasto zostało zrównane z ziemią i aż do początku XIX wieku istniało wyłącznie jako osada rybacka W 1819 r. sir Raffles wynegocjował traktat, na mocy którego Brytyjczycy stworzyli tu port handlowy. Następnie miasto przekształcono w kolonię, formalnie wchodzącą w skład Imperium Brytyjskiego. Wyższego urzędnika Brytyjskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej lorda Stamforda Rafflesa uważa się za założyciela miasta Singapur.
Najsłynniejsze atrakcje
Tyle historii, czas poznać obecne oblicze miasta. Współczesny Singapur to nowoczesna metropolia będącą jednym z najważniejszych centrów finansowych świata z wysokimi na kilkadziesiąt pięter drapaczami chmur ze szkła i metalu. W Singapurze futurystyczne budowle są na każdym kroku, jednak te najbardziej znane znajdziemy wokół sztucznej zatoki Marina Bay.
Chyba nie ma osoby, która nie kojarzyłaby kompleksu hotelowo-rozrywkowy otwartego całkiem niedawno, bo w 2010 roku. Jeden z najbardziej rozpoznawalnych symboli Singapuru – Marina Bay Sands składa się z trzech wolnostojących wież hotelowych połączonych tarasem mającym 340 m długości! Znajdziemy tam m.in. 150-metrowy basen, ogrody oraz punkty widokowe, a wewnątrz ponad 2,5 tys. ekskluzywnych apartamentów, kasyno (jedno z największych na świecie), galerię handlową ze sztuczną rzeką, centrum konferencyjno-wystawowe, teatr, muzeum, restauracje. Integralną część krajobrazu Marina Bay stanowi Esplanade – Theatres on the Bay czyli centrum kulturalne. Znane z futurystycznych kopuł, nawiązujących kształtem do owocu duriana, Esplanade to teatry, sale koncertowe, galerie sztuki oraz przestrzenie wystawiennicze.
Kolejnym przykładem nowoczesnej architektury jest fascynujący kompleks ogrodów Gardens by the Bay. Najbardziej rozpoznawalne są Supertrees czyli metalowe konstrukcje (18 szt.) o wysokości od 25 do 50 metrów, porośnięte roślinnością, które imitują drzewa. Pomiędzy kilkoma drzewami, na wysokości 22 m, zamontowano wiszący chodnik, spacerując po nim mamy okazję podziwiać wszystkie fascynujące budowle usytuowane na zatoką. Przechadzkę wśród mieniących się kolorami w rytm muzyki „super drzew” zapamiętuje się na długo. Ogrody o powierzchni 105 ha utworzono w 2012 roku i od razu stały się jedną z głównych atrakcji Singapuru.
Po drugiej stronie zatoki znajdziemy kolejny symboli Singapuru – Merlion. Statua postaci z głową lwa i ciałem ryby, to nie tylko atrakcja turystyczna; to symbol ewolucji i wyjątkowego połączenia tradycji i nowoczesności. Głowa lwa symbolizuje mityczne początki Singapuru, kiedy to książę Sang Nila Utama miał odkryć wyspę, widząc na niej lwa. To właśnie od tego wydarzenia wywodzi się nazwa „Singapura”, czyli „Miasto Lwa”. Ciało ryby przypomina zaś o skromnych początkach miasta jako małej wioski rybackiej o nazwie „Temasek”, co oznacza „miasto na morzu”.
Pisząc o ikonicznych atrakcjach Singapuru nie mogę nie wspomnieć o lotnisku Changi – jedno z największych i najnowocześniejszych węzłów przesiadkowych na świecie. To nie tylko miejsce, w którym rozpoczynamy lub kończymy podróż, można powiedzieć że to cel sam w sobie. Lotnisko Changi w Singapurze to nowoczesny port lotniczy z czterema terminalami. Wśród najbardziej charakterystycznych atrakcji na lotnisku Changi warto wymienić słynną fontannę The Rain Vortex w Jewel Changi Airport. To najwyższy wodospad wewnątrz pomieszczenia na świecie, otoczony bujnym ogrodem i galerią handlową, tworzący unikalne miejsce spotkań i relaksu.
Spacerując po mieście
Oprócz opisanego wyżej supernowoczesnego oblicza w Singapurze znajdziemy wiele śladów z bogatej historii miasta. Warto więc po zapoznaniu się z głównymi atrakcjami ruszyć na spacer. Na każdym kroku w architekturze, w kuchni, w mieszance języków, które słychać na ulicach, w ubiorach mieszkańców odnajdziemy wpływy malajskich osadników, chińskich kupców, hinduskich imigrantów czy brytyjskich kolonialistów.
Sąsiadujące ze sobą China Town, Kampong Gelam czy Little India sprawiają, że Singapur to miejsce, które trudno porównać do innych. Podróż przez wszystkie dzielnice to okazja na wiele nowych doświadczeń i wrażeń. O takiej atmosferze w europejskich miastach można tylko pomarzyć.
Singapur już od pierwszych chwil oszałamia smakami i zapachami – aromat przypraw miesza się w powietrzu z zapachami kadzidełek. Instagramowe kawiarenki, restauracje z gwiazdkami Michelin’a czy hawker centres czyli uliczne stragany z jedzeniem przygotowywanym na naszych oczach (niektóre z nich również wymienione są w słynnym kulinarnym przewodniku) sąsiadują z monumentalnymi świątyniami i małymi kapliczkami, z których da się usłyszeć mimo hałasu ulicy monotonne śpiewy modlitewne. W tę niesamowitą mieszankę aromatów dość często wdziera się trudny do zniesienia „zapach” duriana do którego nie mogłam się przekonać. Ten uznawany za najbardziej śmierdzący owoc na świecie jest w Singapurze niezwykle popularny, a jego intensywny zapach nieustannie unosi się w powietrzu. Mimo swojej popularności objęty jest długą listą zakazów (otóż duriana nie można przewozić metrem, nie można go wnosić i jeść w hotelach, nie można go wnosić na pokład samolotów), których nieprzestrzeganie zagrożone jest wysoką karą.
Lista zakazów i kar za ich złamanie jest w Singapurze bardzo długa i często zaskakująca. Oprócz zakazów wynikających w zasad współżycia społecznego jak śmiecenie, plucie, picie alkoholu czy załatwianie potrzeb fizjologicznych w miejscach publicznych, w Singapurze nie wolno posiadać i żuć gumy, no chyba że przepisana jest na receptę przez lekarza, zakazane jest jedzenie i picie w środkach transportu publicznego i na peronach czy chodzenie nago w mieszkaniu lub hotelu przy odsłoniętych oknach. Niewątpliwie te liczne zakazy i wysokie mandaty powodują, że nie ma tu problemu z przestępczością.
Singapur to również jedno z najbardziej zielonych miast na świecie. Wszechobecna zieleń znajdziemy nie tylko w licznych parkach i ogrodach, ale też na tarasach czy dachach budynków, mostach czy kładkach dla pieszych. Podobno zieleń zajmuje prawie 50% całkowitej powierzchni miasta.
Ciąg dalszy wkrótce nastąpi ….
zdjęcia wykonałam we wrześniu 2024 r.
Singapur oferuje wiele atrakcji, których możesz przeczytać w drugiej części i jest doskonałym miejscem aby wyruszyć do Malezji, do Kuala Lumpur, Malakka, Batu Caves, Kuala Gandah czy GeorgeTown.
Tam jeszcze nie dotarłam w realnym życiu, dlatego z zainteresowaniem odbyłam tę fotorelacyjną podróż, dziękuję.
zapraszam do kolejnych wpisów z tej wyprawy, które wkrótce pojawią się na stronie
Każde takie miejsce odkryte przez kogoś kto widzi go na własne oczy mnie potem ciekawi.
Mimo, że w czasach kiedy każde miejsce na świecie możemy obejrzeć nie ruszając się z własnej kanapy wolę osobiście doświadczyć kontaktu z nieznanym, a jeśli dzięki temu ktoś tak jak Ty zaciekawi się tym miejscem to jest dla mnie dodatkowa radość.
Ooooo, to już podsyłam link swojemu synowi, na pewno chętnie przeczyta… akurat ostatnio rozmawialiśmy o Singapurze…
a ja już zapraszam i Ciebie i Syna na kolejny wpis również o Singapurze, który niedługo pojawi się na stronie
fajnie
Singapur jest piękny. Egzotyczny i robiący wrażenie. Wiele jest takich miejsc, aż szkoda, że nie wszędzie człowiek jest w stanie pojechać.
o tak, jest tyle ciekawych miejsc na świecie i tak wiele chciałoby się zobaczyć na własne oczy