Wyjazd planowany na długo wcześniej (żeby zgrać w jednym czasie tanie bilety, urlopy oraz wolny czas naszego kijowskiego gospodarza) pierwotnie miał trwać 4 dni, ale dzięki wprowadzeniu zimowego rozkładu lotów przedłużył się do tygodnia. I dobrze się stało, bo 4 dni to za mało, żeby na spokojnie zobaczyć to, co Kijów ma do zaoferowania turystom.
KIJÓW – stolica Ukrainy, książęca metropolia piętrząca się dumnie po obu brzegach szerokiego i wolno snującego się Dniepru. Miasto z niezwykłą i przebogatą historią, którego początki sięgają jeszcze V wieku. Kijów to „miasto wieczne”. Tak, przynajmniej, o swoim mieście mówią kijowianie, odruchowo stawiając je w jednym szeregu z nieśmiertelnym Rzymem oraz dostojnym Bizancjum. Mimo to Kijów nie jest miastem idealnym; to miasto wielkich architektonicznych i gospodarczych kontrastów. Miasto, w którym na jednej ulicy można spotkać multimilionerów przechadzających się po luksusowych butikach oraz autentycznych biedaków, których jedynym życiowym celem jest przetrwać jakoś do następnego dnia.
Ta trzy milionowa metropolia już od pierwszej chwili zaskakuje gości wspomnianymi kontrastami – złote kopuły prawosławnych cerkwi i majestatycznie górujący nad miastem pomnik „Matki – Ojczyzny”, dalej wielopiętrowe socjalistyczne bloki z szarej betonowej płyty, a dosłownie obok nich nowoczesne „szklane” apartamentowce. To właśnie w Kijowie po raz pierwszy zobaczyłam na żywo luksusowe limuzyny, a obok nich po tych samych miejskich arteriach poruszały się stare i doskonale znane automobile, które skutecznie przypominały mi wczesne lata 80-te XX wieku, czyli czas, gdy w Świdnicy licznie stacjonowały wojska radzieckie.
Są w Kijowie miejsca naprawdę piękne i dosłownie zapierające dech w piersiach, ale są i takie, które urokiem nie grzeszą. To miasto, w którym przeplata się piękno i brzydota, dumna historia i zwyczajna teraźniejszość, w którym jest kolorowo i szaro jednocześnie. Dla turysty jednak Kijów to przede wszystkim zabytki, zwłaszcza te najważniejsze – z listy UNESCO; to Muzeum Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, Muzeum Bułhakowa, Andriejewski zjazd i obowiązkowy spacer przez Chreszczatyk do Majdanu. Ale oprócz nich Kijów to również ludzie – otwarci, sympatyczni, uśmiechnięci i nad wyraz uczynni, albowiem wielokrotnie korzystaliśmy z ich bezinteresownej dobroci i wskazówek.
Oczywiście nie odbyło się bez niespodzianek – pierwsza spotkała nas w Ławrze Peczerskiej. Tego dnia do Kijowa zostały przywiezione relikwie św. Demetriusza z Salonik i uroczyście zostały przetransportowane właśnie do Ławry w asyście wszystkich najważniejszych hierarchów ukraińskiego kościoła prawosławnego. Przypuszczam, że gdyby takie wydarzenie miało miejsce w Polsce – obiekt byłby na ten zamknięty dla zwiedzających, a tu wręcz przeciwnie.
W niedzielę wybraliśmy się na Mszę św. odprawianą po polsku do konkatedry św. Aleksandra. Okazało się, że to bardzo uroczysta msza, którą koncelebrował arcybiskup Piotr Malczuk ordynariusz diecezji kijowsko – żytomierskiej. Uczestniczył w niej m.in. ambasador RP i przedstawiciel w NATO, a przed ołtarzem umieszczone były rzeczy należące do polskich oficerów znalezione w Bykowni.
zdjęcia wykonałam w listopadzie 2011 r.
Taki właśnie Kijów poznałam w listopadzie 2011 roku — i taki, na przekór wszystkiemu, chcę pamiętać. Zdaję sobie sprawę, że w wielu wypadkach będzie to już tylko „mój Kijów”, w którym dzisiaj wielu, dosłownie zrównanych z ziemią miejsc, fizycznie już nie ma. Prezentowane powyżej zdjęcia stanowią historyczny już zapis i dokumentację piękna tej zjawiskowej metropolii. Wykonane zostały w czasie, gdy oddychało się tam wolnością, a spoglądając w niebo beztrosko liczyło się gwiazdy, a nie przelatujące nad głowami śmiercionośne rosyjskie bombowce.
Choć, do dziś nie możemy w to jeszcze uwierzyć, w dniu 24 lutego 2022 roku, w środku nocy, Rosja bestialsko wypowiedziała wojnę niepodległej Ukrainie, a jej wojska zbombardowały najważniejsze ukraińskie miasta, w tym stolicę — Kijów, siejąc wszędzie śmierć niewinnych ludzi i zniszczenie.
Pozostaje mieć jedynie nadzieję, że nie spłonie w ogniu wojny wszystko to, co budowane i pielęgnowane było przez całe pokolenia, że dumnie broniący się i ociekający łzami i krwią ofiar Kijów znów będzie zachwycał; że nadejdą dni, kiedy na powrót będzie cieszył oczy zwiedzających swoimi zabytkami i zielenią, że dzięki heroicznej odwadze broniących miasta prostych ludzi i śmierci bohaterów — znów będzie normalnie.
Nie byłam w Kijowie. Jest tam co zwiedzac.
Uwielbiam cerkwie i stare ikony.Myślę,że nie nudziłabym się w tym mieście.
No i do tego lokalna kuchnia, zawsze jej probuję.
To częśc podróży.
Miasto, które warto odwiedzic.
Pozdrawiam-)
Irena-Hooltaye w podróży
Oj tak, jest tam wiele do oglądania i smakowania 🙂
Tydzień to idealny czas aby pozwiedzać i się ponudzic
Miejsce warte zobaczenia.
Kilka lat temu planowaliśmy wybrać się do Kijowa niestety później wybuchła pandemia i całe wariactwo z tym związane, “trochę” nam to pokrzyżowało plany. Ale po zdjęciach i opisie utwierdzam się w przekonaniu że trzeba tam zaglądnąć 😉
O tak, pandemia wielu osobom pozmieniała plany. Ale mam nadzieję, że kiedyś Tobie uda się tam dotrzeć. Bo naprawdę warto!
Cudne zdjęcia !
dziękuję 🙂
Mega klimatyczne foty
Dzięki. Listopad w Kijowie często jest już deszczowy lub śnieżny, szary, zimny i zasadniczo ponury. Nam się udało było chłodno, ale słonecznie dzięki temu udało się wiele zobaczyć, no i zdjęcia też w takich warunkach lepiej wychodzą 🙂
Wszystkie kadry są fantastyczne i bardzo ładne 🙂
dziękuję 🙂
ja najbardziej żałuję że mój planowany od 3 lat wyjazd do Lwowa nie doszedł do skutku, tak bardzo chciałabym żeby Ukraina wygrałą tę wojnę i odbudowała się <3
Też mam nadzieję, że Ukraina wygra i będzie można wrócić i do Kijowa i do Lwowa
Nie byłam nigdy w Kijowie, ale znajomi zachwycają się tym miejscem.
Mam nadzieję, że szybko skończy się to, co obecnie się dzieje.
Też mam taką nadzieję