Kiedy powiedziałam mojemu bratu, że wybieram się do Kirgistanu stwierdził, że Biszkek to najbrzydsza stolica jaką widział. W kwestii interesujących turystycznie miejsc mocno się różnimy, przypuszczałam więc, że i tym razem tak będzie. Muszę jednak przyznać mu rację – Biszkek nie ma czym zachwycić. No chyba, że jest się wielbicielem socrealistycznej architektury.

Gdy późnym wieczorem ląduję na lotnisku Biszkek-Manas (znajdującym się ok. 25 km od miasta) umówiony przez hotel kierowca już czeka w budynku lotniska. Po szybkiej wymianie dolarów na kirgiskie somy, zakupie karty sim ruszamy na nocleg. Szybko dociera do mnie, że jakość dróg pozostawia tu wiele do życzenia, podobnie jak stan pojazdów, a styl jazdy zdecydowanie różni się od europejskiego. Przez prawie 2 tygodnie pobytu w Kirigstanie będziemy korzystać z lokalnego transportu, więc muszę się przestawić na panujące tu zasady. Od pierwszych chwil rzuca się w oczy to brak poziomego oznaczenia na jezdni, dzięki temu kierowcy „decydują” ile jest pasów drogi w danym kierunku 😉 Dla nieprzyzwyczajonych do tego pasażerów jest to dość mocno stresujące.

Wstajemy wczesnym rankiem (lub w środku nocy – zależy na który zegarek patrzymy, bo różnica czasu między Polską a Kirgistanem wynosi 4 godziny) i ruszamy aby poznać stolicę Kirgistanu. Miasto powstało w XIX wieku jako Piszpek, w czasach Związku Radzieckiego miasto nosiło nazwę Frunze na cześć urodzonego tu jednego z dowódców Armii Czerwonej, do dziś uznawanego tu za bohatera. Po uzyskania niepodległości nazwę została zmieniona na Biszkek, co po kirgisku oznacza drewnianą łyżkę do mieszania kumysu czyli popularnego w tym rejonie świata mlecznego napoju alkoholowego. Zwiedzanie Biszkeku to przede wszystkim „podziwianie” szarych, odrapanych i często rozpadających się budynków z wielkiej płyty.

Głównym i najpopularniejszym punktem stolicy jest Plac Ała-Too. Warto rozpoczać spacer w okolicy ratusza miejskiego i przejść aż do olbrzymiej przestrzeni, którą przecina kilka pasów ruchu, a w centralnym miejscu znajduje się pomnik Manasa. To bohater kirgiskiego eposu narodowego, który w 2009 r. został wpisany na listę niematerialnego dziedzictwa UNESCO. Początkowo był przekazywany głównie ustnie, a jego treść została spisana dopiero w XIX wieku, stąd istnieje ponad 60 jego wersji, a w każdej z nich Manas odgrywa trochę inną rolę.

Tuż obok stoi wysoki maszt z flagą narodową Kirgistanu, przed którym trzymana jest warta honorowa. Duży budynek w tle to Muzeum Historii Kirgistanu uważane jest za jedno z najważniejszych w całej Azji Środkowej prezentujące głównie historię kraju, dużo miejsca poświęca tradycjom narodowym. Wewnątrz obowiązuje całkowity zakaz fotografowania, a z racji że jesteśmy jednymi z nielicznych zwiedzających to obsługa obserwuje niemal każdy nasz krok.  

Do 1991 roku plac nosił imię Lenina, którego pomnik zajmował centralne miejsce. Po ogłoszeniu niepodległości Kirgizi zmienili nazwę placu, a monument przenieśli kilkaset metrów dalej. Obecnie znajduje się na skwerze tuż za budynkiem Muzeum Historii.

Plusem miasta jest duża ilość zieleni, wiele tu skwerów i parków, w których można znaleźć nieco cienia i odpocząć od upału. Najpopularniejszy park w stolicy Kirgistanu to park Panfiłowa. Nazwano go na cześć radzieckiego generała Iwana Panfiłowa, który zginął w 1941 roku w trakcie walk o Moskwę. Można tu nie tylko usiąść na ławeczce czy przystanąć przy fontannie, ale także pośpiewać karaoke, posiedzieć w kawiarnianych ogródkach, przejechać się rikszą czy skorzystać z licznych atrakcji typowych dla lunaparków – karuzeli, autodromu, trampolin czy rollercoastera.

Obowiązkowym punktem mojego planu na Biszkek jest wizyta na bazarze. Jest ich tu kilka, najbardziej znane to Osz Bazar i Dordoj Bazar. Ten pierwszy był niedaleko od hotelu, więc w drodze powrotnej właśnie tam zrobiliśmy zakupy na kolację – przepyszne chleby, pomidory, kiszona na ostro marchewka, wielka kiść winogrona oraz lokalne słodycze. Na bazarze można znaleźć wszystko jedzenie, ubrania, materiały budowlane, złotą biżuterię, meble i najtańsze pamiątki.

Biszkek to miasto transferowe, trzeba się tu zatrzymać po przylocie, ale nie warto spędzać zbyt wiele czasu. To, co najbardziej atrakcyjne w Kirgistanie znajduje się nieco dalej.

Zdjęcia wykonałam w sierpniu 2023 r.


W drodze do Kirgistanu odwiedziłam stolicę Zjednoczonych Emiratów Arabskich – Abu Zabi. Jeśli chcecie zobaczyć czy warto tam pojechać zapraszam tutaj

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

16 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Bookendorfina
5 października 2023 07:40

Nie miałam okazji tam być, chętnie bym się wybrała, czasem urok tkwi nie w rzucającym się od razu zachwycie, ale w spokojnie dostrzeganych szczegółach. Fotografie zachęciły mnie do wybrania tego kierunku podróży.

Bookendorfina
Reply to  Ola
8 października 2023 08:10

Bardzo lubię taką naturalność życia możliwą do zaobserwowania w miejscach, do których mało jeszcze turystów dociera.

Pojedztam
5 października 2023 15:38

W takim razie dobrze wiedzieć, że temu miastu nie trzeba poświęcić wiele czasu.

Anne 18
5 października 2023 18:05

Szczerze? To nawet nie pamiętałam, że stolica Kirgistanu się tak nazywa. Geografii nie uczę się już 11 lat. Jednak Twoje relacje i zdjęcia niezmiennie mnie zachwycają. Często na ten blog zaglądam, choć nie zawsze zostawiam komentarz.

czerwonafilizanka
8 października 2023 12:22

Szkoda że jest zakaz fotografowania, ciekawe czym jest to podyktowane.

Danuta
9 października 2023 08:35

Piękne zdjęcia i ciekawy wpis zachęcają do wybrania się w proponowane miejsce.

mangomania
mangomania
9 października 2023 09:18

Niesamowite kolejne miejsce opisujesz, dobrze, że wstawiasz tyle zdjęć i możemy zobaczyć namiastkę tego co sama zwiedzasz.

FOTO podróże BPE
9 października 2023 09:54

Kirgistan , jak i pozostałe byłe republiki jest na mojej liście „must see” – mimo całej brzydoty dobrze się czuję w tych miastach